Moje zdanie na temat kościelnego systemu jest zdecydowane: to struktura szkodliwa i patologiczna dla wszystkich istniejących typów osobowości, która generuje rodzaje więzi i zależności nieistniejące już w nowoczesnym społeczeństwie, mówi prof. Tadeusz Bartoś, filozof, który spędził 20 lat w zakonie dominikanów.
Ukazała się właśnie pierwsza powieść Tadeusza Bartosia, zatytułowana „Mnich”. Opuściłem dominikanów w 2007 roku, miałem różne z tym związane przeżycia i wspomnienia, i uznałem, że warto to jakoś udokumentować, opowiada prof. Bartoś. Mówi, że pisał najpierw dla siebie, do szuflady. Gdzieś w okolicach 2016 roku pomyślałem, że może by do tego wrócić? Zacząłem ten tekst sprzed paru lat ponownie czytać, z dystansem. [I okazało się] że to opis systemu opresyjnego, który przeraża.

Bez wiary jesteś nikim
Profesor tłumaczy, że w chrześcijaństwie od samego początku funkcjonuje prosty mechanizm, który działa na rzecz trwałości tego systemu. Wiernym wpajane jest przekonanie, że człowiek jest z gruntu zły, urodził się w grzechu i jeśli nie przyjmie wiary, to zostanie potępiony i wtrącony do piekła. Dzisiaj to okropnie brzmi, więc najchętniej się to w ogóle pomija, ale cała tradycja, łącznie ze św. Pawłem czy św. Augustynem, dekretami soborów pięknie o tym wszystkim opowiada.
Chrześcijaństwo w samej swej strukturze ideologicznej jest nihilizmem. Poniżającym ludzi, pozbawiającym wartości, okrutnym nihilizmem.
W systemie chrześcijańskim człowiek jako taki jest pozbawiony jakiejkolwiek wartości. Staje się kimś dopiero po przyjęciu chrztu – a więc dzięki przystąpieniu do kościelnej organizacji.
Religia jak narkotyk
Według prof. Bartosia, w chrześcijaństwie wierni są wręcz ćwiczeni w myśleniu, że ich życie byłoby bezwartościowe bez Boga. Chrześcijanin ma gardzić samym sobą i nienawidzić siebie po to, by dzięki praktykom religijnym odczuwać niebiańskie wyzwolenie. To poważne uzależnienie, tłumaczy filozof. Katolicyzm prezentuje się jako dobra nowina, a jest czymś, co niesie ludziom niebezpieczny narkotyk.
Profesor opowiada, że sam uległ temu narkotykowi, dlatego tak trudno było mu opuścić zakon. Ten system w chrześcijaństwie jest bardzo dobrze opracowany – najpierw kuszący, potem pętający. Filozof sięga po analogię – kobiety bite przez mężów czasami tkwią w takim patologicznym małżeństwie do końca życia. Takie są mechanizmy uwikłania. W strukturach religijnych one również występują.
Kościół jak sekta
Uzależnienie, przymus, kontrola, zakazy i nakazy – to zjawiska występujące w sektach, które wg profesora Bartosia są obecne również w Kościele.
Mamy te same mechanizmy uzależnienia, zabieranie pieniędzy zakonnikowi/zakonnicy, odcinanie kontaktu z rodziną na wstępnym etapie, kontrola korespondencji, przymus wyznawania win, zakaz samodzielnego opuszczania klasztoru, obowiązek donoszenia na innych itd.,
Jak mówi Tadeusz Bartoś, sekta ma to do siebie, że nikt w niej nie może się wychylać. Filozof zauważa, że w Polsce jest 30 tys. księży. Ilu z nich mówi dzisiaj coś krytycznego o Kościele? Zaledwie kilku robi to publicznie: Wojciech Lemański, Paweł Gużyński, Ludwik Wiśniewski. Ksiądz Boniecki się stara, ale znowu ma zakaz.
Według profesora, w Kościele panuje olbrzymia wrogość wobec duchownych, którzy mówią o nim cokolwiek krytycznego. Sam również tego doświadczył, gdy był zakonnikiem. Miałem poczucie, że wokół mnie jest taka mafijna omerta. Wielu unikało rozmów, patrzyli na mnie jak na gówno. W tym nie musi być otwartej agresji. Po prostu – ty nie jesteś nasz, ciebie tu nie ma.
Źródło: wyborcza.pl
Cwaniactwo i oszustwo permanentne to zasada działania. Od urodzenia po grób jesteś uzależniony ale tak nie musi być
„Mnicha” czytałam długo, z przerwami. To lektura powodująca ból. Samotnicze życie zakonne do którego Benedykt nie przystosowuje się całkowicie a potem Jan, stale jeszcze z duszą Benedykta ponosi całkowitą klęskę. Nie ma wyzwolenia. Życie świeckie po 30 latach „religijnej” indoktrynacji jest kolejną klęską. Tylko totalne zapomnienie siebie zwalnia z życiowej udręki …..i życia. To tyle fabuła, ale jest coś bardziej cennego – rozważania filozoficzne zwięzłe i głębokie. Dziękuję Profesorze.
Co on wie o chrześcijaństwie?
Może wie sporo o rzymskim katolicyzmie, ale to pewna różnica.
Mnie nauka Jezusa odpowiada, i inspiruje, Chrześijaństwo to całe powszechnie znane już nie. Paweł wszystko napsuł. Jezus uczył Bóg jest Panem – jego tylko czcić i jemu kłaniać sie będziesz. W listach Pawła jest natomiast – Jezus jest Panem – i tutaj zaczęło się całe zaprzeczenie czystej nauki Jezusa o Bogu. Jedynie chrześcijaństwo ezoteryczne np. Różokrzyż mi odpowiada, a także nauki mistyków chrześcijańskich którzy są poz całą dogmatyką.
System kościelny jest potologiczny i sprzyja generowaniu patologicznych jednostek osobowych. Nie można być szczęśliwym na podstawach opartych na lęku i zastraszaniu. To chora religia, wierzenia prymitywnych ludów. W czasach współczesnych zestawienie tego z nauką stawia religie islamu i chrześcijańską w bardzo niekorzystnym świetle – jako zacofaną i prymitywną.
Paweł słabo znał judaizm, ale nie był prymitywny. Odwołując się do niego stworzył coś, co było regresem. Faryzeusze byli specjalistami od łagodzenia przepisów Tory, a swoje opinie wydawali licząc głosy i zapisując zdania odrębne. Chrześcijaństwo zamieniło te zasady na dogmatyzm i hierarchię.
Trzeba być nienormalnym żeby być w zakonie 20 lat i pózniej tak zmienić kierunek i pluć na wiarę, fuuuj, ohyda
No nie? Jak to tak można przejrzeć na oczy! Podziwiam takie jednostki jak Pani, trwające w swoim syndromie sztokholmskim w wierze. Jeszcze takiej, która ma kobiety za gówno, zwierzę i chodzące inkubatory rozpłodowe.
Człowiek, który na skutek przemyśleń zmienia drogę na lepszą, nawet (a nawet tym bardziej) jeśli nie miał wcześniej odwagi, dokonuje czynu heroicznego, pod względem wartości jednego z najwyższych, jakich człowiek może dokonać w tym życiu. Za to należy mu się szacunek, pochwała i rozgłos, aby dla tych jeszcze zaślepionych konformistów stał się pozytywnym wzorcem, że można. Większość nie jest na to gotowa, broni systemu, który ją krzywdzi, ale zawsze istnieje grono tych, którzy czują, że z tym systemem, tym społeczeństwem, tą rzeczywistością jest coś nie tak. To właśnie dla nich należy się starać i im podawać pomocną dłoń, by mogli… Czytaj więcej »
Wielka prawda i wielka odwaga —— jest Pan wielkim człowiekiem , otepiony naród nie pochwali ale mądry wie co to jest kościół katolicki , zakłamanie i zło ..
Trzeba być odważnym, żeby po 20 latach odejść z organizacji, która była wcześniej najważniejszym, choć jakże toksycznym środowiskiem.
To wymagało wglądu, odwagi, determinacji i kręgosłupa moralnego.
Szacunek!
Dużo bardziej ohydni są ci co w nim tkwią choć widzą to całe szaleństwo
Jeżeli ktoś 20 lat był w błędzie i przejrzał na oczy to za co mamy go krytykować? Stwierdzanie oczywistych faktów to jeszcze nie opluwanie. Tak, profesor jest nienormalny w tym sensie, że opuścił tą instytucję po tak długim czasie, zupełnie nienormalny jak żona gnębiona przez męża tyrana i odchodząca gdy dzieci będą samodzielne. Normalni zakonnicy i księża się męczą się tam przez długie lata. Czasem warto być nienormalnym.
Szatan działa, działa biedny człowieku…
Udowodnij
Michał, twoja wypowiedź to „raczej bełkotliwa pogadanka” majaca niewiele wspolnego z jak piszesz „pelnowartosciowym rozumowaniem” i nie wnosząca niczego szczególnego do dyskusji.
Z tego skrótowego opisu książki wyłania się dość konkretny obraz mechanizmów jakie rządza w KRK. Więc wypadałoby najpierw tę ksiązkę przeczytać, a potem się wypowiadać, a stawiane tezy poprzeć argumentami.
Myślę, że pan Bartoś patrzy na chrześcijaństwo bardzo wąsko, bo przez pryzmat własnej porażki życiowej – złego rozeznania swojej drogi życiowej, błędu młodości czy może braków, które mu nie pozwoliły zrealizować młodzieńczych zamierzeń. Okraszone to co prawda filozoficzno-psychologicznym sosem, ale raczej przebija tu postawa pełna resentymentu i goryczy, tak często spotykana u ludzi poranionych, nie potrafiących sobie poradzić z własną niemocą. Dzisiejsza, często dość bełkotliwa filozofia pozwala na „niby” uzasadnianie takich wywodów. Tam gdzie pan Bartoś ma problem ze stosowaniem logiki, używa analogii. Nie jest to jednak pełnowartościowe rozumowanie, a raczej bełkotliwa pogadanka.
Skupiłeś się na dyskredytowaniu osoby prof. Bartosia, lecz nie odniosłeś się do meritum. Ale nawet ta personalna wycieczka opiera się na subiektywnych odczuciach. Napisałeś: „Myślę, że pan Bartoś patrzy na chrześcijaństwo bardzo wąsko, bo przez pryzmat własnej porażki życiowej”. Ale z wypowiedzi prof. Bartosia wynika, że nie uważa on rozstania z zakonem i z chrześcijaństwem za porażkę. Przeciwnie, porażką dla niego byłoby, gdyby w zakonie został.
No to ON tak uważa (że to nie porażka). Ale subiektywizm welcome to :). Podjął pewną decyzję, przyjął powołanie – takie rzeczy nie są jak praca, nie odchodzisz od tak, po kilku miesiącach. Są bardziej jak małżeństwo. A rozpad małżeństwa to porażka – nie ważne co osoby nim związane mówią. Złamanie przysięgi.
Rozumiem, jak to mógłbyć dla niego wielki krok, wymagający odwagi itp. Ale również zgodzę się, że był porażką 🙂
Panie Michale, to przecież podstawa dzisiejszego postrzegania biblii! Czy ktokolwiek bierze te teksty dosłownie? Trzeba być głupcem i szaleńcem, nie potrafić przekładać steku bzdur i nonsensów na rzeczywistość! Nie wiem jak popapranym trzeba być, by zdecydować się na podążanie za tak strasznie złą postacią jak Jahwe i próbą słodkiego wybielenia – Jezusem. Te wszystkie idiotyzmy jak trójca święta i rzesze świętych, okropny bełkot.
Dlatego ta stara książka pełna ochydnych opowieści ma, i tu cytuję pana: ” problem ze stosowaniem logiki, używa analogii. Nie jest to jednak pełnowartościowe rozumowanie, a raczej bełkotliwa pogadanka.”
Nie zgadzam się. Prof. Bartoś ma prawo i obowiązek wypowiadać się, bo poznał ten system do głębi, od środka. Jako człowiek inteligentny i wykształcony a przy tym silny psychicznie, potrafił spojrzeć na KK z dystansem i wyciągnąć wnioski. To nie jest łatwe. Jestem pełen podziwu dla niego.
Odpowiem Adzie „Nie zgodzę się ze jest przymus w KK .Każdy może odejsc bez żadnych konsekwencji,znam wiele takich osób.”
Owszem, możesz odejść. Wyobraź sobie zakonnicę która chce odejść po kilku latach pobytu w klasztorze dostanie pieniądze na bilet i 1 komplet odzież niezbędnej dziś – nic więcej, bo nic nie ma. Nie ma gdzie pójść, nie ma na chleb, jeśli nie ma rodziny, która ją przyjmie pozostanie biedna i bezdomna.. ale przymusu nie ma.
Co za bzdury piszesz!!! Zanana mi była zakonnica i proboszczowi miejscowemu, została katachetką w szkole podstawowej i jak mi proboszcz w zarządzie szkoły wyjaśnił ” musiała mieć jakieś zarobki, bo urodziła dziecko”. Nie pytałam z kim miała to dziecko. Goła nie wyszła i biedna nie będzie. Spokojna głowa, podobnie jak ofiar pedofili. Dlatego tak długo milczano i pod dywan zamiatali swoje brudy.
A co powinna dostać roczne utrzymanie ? Chyba jak odchodzisz ze zwykłej pracy to też pracodawca nie macha ci husteczką na pożegnanie ? Była, nie zadziałało – tam są drzwi. Wybaczcie kochania, ale z sekty tak łatwo się nie odchodzi. A to, że tracisz przyjaciół z zakonu, nie masz zawodu – no ale przy każdej radykalnej zmianie jest ciężko. W XIXw jak wyjeżdżali do ameryki to co – też – bez pracy, bez domu. No nie jest to Islam gdzie grozi śmierć za apostazje (no wyjście z zakonu to nie wyjście z wiary jeszcze). Albo u świadków jehowych gdzie rodzina i… Czytaj więcej »
„Kościół jak sekta”?
Kościół to sekta! Jest odłamem judaizmu i spełnia wszystkie wymogi określenia sekty. Dziś wprawdzie określa sie sekty nowymi ruchami religijnymi, co jednak nie zmienia ich charakteru
Nie zgodzę się ze jest przymus w KK .Każdy może odejsc bez żadnych konsekwencji,znam wiele takich osób.
Z Kościoła katolickiego można wyjść, co nie jest tajemnicą. Nawet odejść i nigdy nie wracać. Tyle, że Kościół katolicki nigdy z nas nie wyjdzie. Nie zrezygnuje z żadnej czipowanej zaklęciem duszyczki. Tzw. sakrament chrztu wcielający poddanego temu obrzędowi w Chrystusa jest nieodwołalny i nieodwracalny. Jak niezmywalne piętno.
Kościół katolicki nie po to pieczętuje wiarą grzesznika, by samowolnie odrzucano ten akt łaski a państwo uszczuplało dotację dla Kościoła wraz z ubytkiem jego członka.
I te statystyki wykazujące przewagę jedynie słusznego wyznania.
Chrzest to zabobonny rytuał, który zakłada, że w księdza, prostego człowieka, wstępuje moc, która pozwala mu wodą zmyć grzech pierworodny (swoją drogą sama idea grzechu pierworodnego jest okrutna i ohydna w założeniach). Z całym szacunkiem ale nikt o zdrowym umyśle nie weźmie czegoś takiego na poważnie. Zindoktrynowani rodzice pchani presją swoich rodziców i społeczeństwa idą do kościoła i dają prostakowi w sutannie wykonać kilka absolutnie nic nie znaczących gestów po to by… zostawić tam pieniądze. Bo z tego co wiem, to chwała i moc boska nie jest darmowa? Dlatego gadanie, że kościół z nas nie wyjdzie jest gadaniem bzdur i… Czytaj więcej »
Dzięki za wykazanie mi niegramoty. I za ,,cały szacunek”.
Postaram się wyrażać swoje myśli z większym przekąsem a nawet szyderstwem. Tylko podciąg się z klasycznej retoryki, byś ogarniał to, co będę serwował.
Za zgodą, oczywiście gospodarza bloga.
Mam poczucie że wrzucono chrześcijaństwo i katolicyzm do jednego worka. I czuje w związku z tym pewien dyskomfort.
Także miewałem te dylematy. Dopóki nie oświecono mnie, że;
Każdy katolik jest chrześcijaninem-nie każdy chrześcijanin jest katolikiem.
Zdiagnozowano chorobę? Czas przystąpić do leczenia.
Do nihilizmu, szowinizmu wyznania, mizoginizmu, sekciarstwa, religii jako halucynogenu-profesor zapomniał dorzucić (być może z braku czasu lub obfitości zarzutów) instytucji sakramentów. Imputować istocie ludzkiej zło (grzech pierworodny), wmawiać niezdolność do rozróżniania dobra od zła, po to tylko, by ludzką drogę do zbawienia móc oświecać sakramentami rzekomo rozdawanymi w formie łask. Deal polega na zawłaszczeniu przez Kościół pośrednictwa między bogiem a człowiekiem. A co za tym idzie-zapewnienie racji swojego nieodzownego istnienia…z racji s a k r a m e n t o w a n i a. Suto opłacanego przez błądzące owieczki. Co i tak nie wyczerpuje litanii zła tkwiącego w… Czytaj więcej »
Wynaturzeniu i upadkowi ulega najszlachetniejsza w zamyśle idea jeżeli opiera się świadomym falszu i cynizmie swoich ambasadorów. Dzisiaj nie jest możliwym bezkarnie profanowac zasady ktore się głosi.