W niektórych szkołach w Bydgoszczy uczniowie w czasie godzin lekcyjnych zostali wyprowadzeni do kościoła na uroczystość religijną. Z kolei w podwrocławskich Kobierzycach katechetka zorganizowała lekcję religii w kościele, przez co dzieci nie zjadły obiadu w szkole.
W diecezji bydgoskiej odbywał się objazdowy pokaz – czyli tzw. peregrynacja – obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. W związku z tym uczniowie części szkół w Bydgoszczy mieli w południe odwołane lekcje, by wyjść do kościoła, gdzie wzięli udział w mszy.

Rodzice w tej sprawie są podzieleni. Niektórzy uważają, że jeśli dzieci chodzą na religię, to czymś naturalnym jest również ich udział w takich uroczystościach. Choć prawda jest taka, że dzieciaki nie myślą o przeżyciach duchowych. Cieszą się, że nie ma kilku lekcji, mówi Małgorzata, mama jednej z uczennic. Inni rodzice są zbulwersowani tą sprawą. Uważają, że szkoła powinna być miejscem nauki. Dziecko nie chodzi na religię, bezczynnie spędziło kilka godzin w świetlicy. Nie tak powinna wyglądać publiczna edukacja, mówi pan Sławomir.
Kuratorium nie widzi problemu i nie domaga się wyjaśnień od dyrektorów szkół. Kwestia świeckości szkoły wydaje się dla kuratorium nieistotna. Takie chwile w życiu szkoły zdarzają się raz na jakiś czas, to jest częścią wychowania młodzieży, mówi Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty z PiS. Jeden z dyrektorów szkół, Leszek Gozdek, porównał wyjście do kościoła z wyjściem do teatru w ramach lekcji polskiego.
Katecheza w kościele, uczniowie bez obiadu

W podwrocławskich Kobierzycach uczniowie klas I, II i III z miejscowej podstawówki zostali w czasie lekcji wyprowadzenie do kościoła, bo katechetka postanowiła tam zorganizować lekcję religii. Cel wizyty: „zapoznanie się z wnętrzem kościoła i funkcją niektórych narzędzi liturgicznych oraz poznanie miejsca kultu bożego”. W związku z tym uczniowie nie zjedli w szkole obiadu.
Rodzice są oburzeni. Mówią, że nie byli przygotowani na taką sytuację. Dzieci dostały tylko śniadanie i następny posiłek mogły zjeść dopiero w domu. W przypadku pracujących rodziców było to dopiero po godzinie 16-17! Przecież to są jeszcze maluchy. Jak w ten sposób kościół i szkoła mogą postępować?, napisał do „Gazety Wrocławskiej” ojciec jednego z uczniów.
Dyrektorka szkoły zapewnia, że w czasie przerwy obiadowej dzieci były już w szkole, lecz nie zostały zaprowadzone do stołówki. Kuratorium podkreśla, że dzieci powinny mieć zapewnioną opiekę, lecz nie widzi problemu w tym, że zamiast w szkole dzieci spędzają czas w kościele.
Dodaj komentarz