Ksiądz Roman B., zakonnik Towarzystwa Chrystusowego, przez kilkanaście miesięcy więził i gwałcił 13-latkę. Nadal jednak jest księdzem, odprawia msze i pisze do dzieci na Facebooku.
Gehenna Kasi spod Pyrzyc zaczęła się, gdy dziewczynka była w szóstej klasie szkoły podstawowej. Gdy ksiądz Roman B. zorientował się, że uczennica ma problemy w domu, zaproponował, że załatwi jej przeprowadzkę do szczecińskiej szkoły z internatem.
Okazało się jednak, że nie był to internat, lecz puste mieszkanie matki księdza, która przebywała za granicą. Ksiądz zapisał dziewczynkę do gimnazjum salezjańskiego w Szczecinie. Kazał jej z nikim w szkole nie rozmawiać i od razu po lekcjach wracać do mieszkania.
Duchowny więził tam dziewczynkę, gwałcił ją, bił i poniżał, zmuszał do brania leków działających psychotropowo. Po czym mówił: „Jadę. Mam mszę wieczorną w Stargardzie”.
Inni księża się nie dziwili
Ksiądz Roman często zabierał dziewczynkę na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju, opowiada dziś ofiara księdza. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował. Ja byłam bardzo drobną dziewczynką, wszyscy widzieli, jaka jest między nami różnica wieku, a księża się nie dziwili, że śpię u niego. Jak chciałam skoczyć z okna z ósmego piętra, to powiedział, że opętał mnie szatan. Zabrał mnie do znajomego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc.
Dziewczynka zaszła w ciążę. Ksiądz krzyczał: „Nie chcę mieć bachora!”. Miał znajomą ginekolog i zmusił Kasię do aborcji.
„Zobaczymy, jak Bóg zareaguje”
Ksiądz zabrał dziewczynkę ze sobą do Częstochowy, gdzie często bywał, ponieważ prowadził grupy pielgrzymkowe. W częstochowskim kościele kazał Kasi pójść do konfesjonału. „Chodź, powiesz całą prawdę i zobaczymy, jak Bóg zareaguje”, krzyknął.
Opowiedziałam księdzu w konfesjonale wszystko. A on zwyzwał mnie od kurew. Powiedział, że nigdy nie dostanę rozgrzeszenia i mam się wynosić z kościoła. Pamiętam, że był taki zbulwersowany, czerwony. Wybiegłam z płaczem. Ksiądz Roman za mną. Uśmiechał się przez całą drogę powrotną.
Kasia nie zwierzyła się rodzicom. Wiedziała, że bardzo cenią księdza Romana i obawiała się, że mogą jej nie uwierzyć. Rodzice bardzo dziękowali mu za dotychczasową pomoc i liczyli na więcej. Opowiedziała więc o wszystkim pani pedagog ze świetlicy środowiskowej. Pedagog zgłosiła sprawę na policję i zawiadomiła Centrum Pomocy Rodzinie. Stamtąd przyszła pani, która miała wyjaśnić wszystko rodzicom. Mama uderzyła mnie wtedy w twarz. Krzyczała, że to nieprawda, wspomina Kasia.
Obniżona kara dla księdza
W 2008 roku ksiądz Roman B. został aresztowany. W jego laptopie prokuratura znalazła treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. Podczas rozprawy duchowny przyznał się do zarzucanych mu czynów. Pierwszy wyrok skazywał go na osiem lat bezwzględnego więzienia, ale w drugim procesie karę zmniejszono do czterech i pół roku. Na skutek apelacji obrońców księdza również i ten wyrok obniżono – o sześć miesięcy – i ksiądz wyszedł na wolność po czterech latach.
Jeden z adwokatów księdza był opłacany przez zakon Towarzystwa Chrystusowego. Duchowny był wdzięczny za wsparcie ze strony zakonu. Podczas procesu sądowego powiedział: „Moje zgromadzenie zakonne mnie wspiera. Nie myślą o wyrzuceniu mnie z zakonu. Regularnie odwiedza mnie w więzieniu przełożony”.
Ksiądz ma się dobrze, jego ofiara ma złamane życie
Roman B. jest teraz księdzem w Puszczykowie koło Poznania. Prowadzi też profil na Facebooku i pisze do dzieci. Przełożeni księdza odmawiają komentarza w tej sprawie. Abp Stanisław Gądecki z archidiecezji poznańskiej zgodził się na rozmowę z dziennikarką pod warunkiem, że nie będzie poruszany temat pedofilii.
Kasia, ofiara katolickiego księdza, trafiła do domu dziecka i czterokrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Dzisiaj cierpi na zespół stresu pourazowego oraz zespół depresyjny z objawami psychotycznymi. Cztery razy trafiałam do psychiatryków. Za każdym razem po próbie samobójczej. W domu dziecka skończyłam tylko gimnazjum. Bo w pierwszej klasie technikum znów podcięłam sobie żyły. Dyrektor powiedziała, że nie powinnam w takim stanie chodzić do szkoły. Gdy wyszłam z psychiatryka, zdecydowałam, że muszę wyprowadzić się od rodziców. Wynajęłam pokój w innym mieście. Dostałam pracę na kasie. Po pracy siedzę u siebie. Nie wychodzę z domu.
–
Imię ofiary księdza zostało zmienione
Źródło: wyborcza.pl
– aktualizacja z 16.10.2018 –
Sąd przyznał ofierze księdza Romana B. milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę. Zgodnie z wyrokiem, zapłaciło Towarzystwo Chrystusowe. To precedensowy wyrok, gdyż po raz pierwszy organizacja kościelna poniosła odpowiedzialność cywilną za przestępstwa księdza pedofila (link). Ksiądz Roman B. został suspendowany 19 grudnia 2017 r., a więc dopiero wtedy, gdy sprawę nagłośniły media. Z Towarzystwa Chrystusowego wydalono go jeszcze później – 25 czerwca 2018 r.
Nie bede pisal co bym zrobil temu smieciowi, bo by pewnie usuneli moj post.
Duszpasterz decydując się na celibat powinien poddać się kastracji. Przecież z założenia produkcja spermy będzie mu nie potrzebna.
Można sobie wpisać w Google „Roman Behrendt”
To straszne. Bardzo mi żal tej dziewczyny. Księdza musi spotkać surowa kara.
Biedna dziewczyna. Chcialabym jakos jej pomoc.
Czy ten ksiądz będzie w spisie pedofilii Ministerstwa Sprawiedliwości?