Katoliccy pielgrzymi obgryzają korę z zabytkowej lipy w Cielętnikach, bo wierzą, że uzdrawia ona zęby.
Przy kościele w Cielętnikach pod Częstochową rośnie zabytkowa lipa drobnolistna. Według legendy ma 700 lat, a faktyczny jej wiek to ok. 520 lat. To pomnik przyrody, chroniony prawem. Ma ponad 31 metrów wysokości i 11 metrów w obwodzie. Według dendrologów, jest najgrubszym drzewem w Polsce. Lipę trzeba było jednak ogrodzić, bo… katoliccy pielgrzymi obgryzają jej korę. Po co? Wierzą, że kora tego drzewa uzdrawia zęby, zapobiega ich wypadaniu i uśmierza ich ból.
Dla ochrony przed wandalizmem pień drzewa proboszczowie początkowo smarowali smołą. Na próżno, nie odstraszyło to pielgrzymów wierzących w cudowne właściwości wiekowego drzewa. Kolejny proboszcz ogrodził więc lipę płotem z metalowej siatki, ale i to nie na wiele się zdało – od czasu do czasu na pniu pojawiają się świeże ślady ludzkich zębów. Pielgrzymi, którzy w drodze na Jasną Górę odpoczywają tu, przeskakują przez płot i obskubują korę, opowiada pan Bogdan, mieszkaniec Cielętnik

Katolicka wiara w służbie zabobonu
Obyczaj obgryzania kory ma w sobie coś barbarzyńskiego, ale w jakiś sposób wiąże się z religijnością. To nie ateiści czy agnostycy niszczą korę zabytkowej lipy – robią to uczestnicy pielgrzymek, a więc osoby wierzące, zaangażowane w obrzędowość katolicką.
Bezpośrednią inspirację osoby te mogą znaleźć na kościelnym murze obok drzewa – znajduje się tam wizerunek św. Apolonii, patronki dentystów i wszystkich cierpiących na ból zębów. To ją o zdrowe i dobre zęby proszą pielgrzymi odwiedzający Cielętniki. Co roku przez wieś przechodzi 15 pielgrzymek. Stacja pod lipą i modlitwa do św. Apolonii to ich stały punkt, dodaje pani Władysława z Cielętnik.
Kościół z jednej strony zadbał o ogrodzenie lipy, ale z drugiej strony ideowo wspiera zabobon, który ją niszczy – trudno więc się dziwić, że ochrona drzewa nie jest skuteczna.
Religijno-zabobonny fenomen w Cielętnikach już w okresie międzywojennym opisał Kazimierz Kozakiewicz: „ludziska biegli do lipy, obgryzali korę, a kiedy pień był już całkowicie objedzony, wspinali się między gałęzie i kąsali lipę, jakby ich opanowała wścieklizna” [za C. Pacyniak, „Najstarsze drzewa w Polsce”, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1992].
Jednak i dzisiaj nie brakuje religijnych amatorów obgryzania kory. Wierzą w jej magiczne działanie, a Kościół nie próbuje wyprowadzić ich z błędu. Wiadomo, że prozdrowotne właściwości ma wywar z kwiatów lipy, ale zębów nie leczy; tym bardziej nie leczy ich kora z tego drzewa. Ale nawet gdyby leczyła, to obgryzanie kory kilkusetletniego pomnika przyrody jest zwykłym wandalizmem. Okazuje się jednak, że osobom mocno religijnym puszczają wszelkie hamulce.
Źródła: www.zycieczestochowy.pl, www.fakt.pl, www.niedziela.pl
Żal mi zabytkowej lipy, ale żal mi też tych ludzi. Tak wyglądają Polacy pod „kuratelą” Kościoła. Smutne to.